niedziela, 23 marca 2014

SGD 4,5,6

BILANS:

CZWARTEK:
-chrupkie z pasztetem sojowym (40)
-zupa pieczarkowa (50)
-ciasteczko z czekoladą (90)
-ziemniak i trochę szpinaku (70 + 20)
-jogobella light (100)
370/400
Nie wliczane do bilansu:
-jabłko, trochę sałaty i papryki.

PIĄTEK:
-2 kawałki pizzy
-2 kanapki
-zupa porowa
(GRUBASZMATAGRUBASZMATAGRUBASZMATAGRUBASZMATAGRUBASZMATA)

SOBOTA

-łosoś (200)
-1/2 torebki ryżu (180)
-zupa szczawiowa (50)
-kawałek bułki (100)
-kilka ciasteczek czekoladowych (?)
Generalnie bilans udany, byłam dwie godziny na spacerze, godzinę ćwiczyłam, a trzy grałam w kosza.

Dziś 8 senefoli, ciekawe czy zadziałają w końcu.

Myślę tylko jedzeniu i niejedzeniu. O nowych dietach, o kościach, kosteczkach, chudziutkich nóżkach, żeberkach. Mam w głowie kości biodrowe i obojczyki. Po co myśleć o czymś innym? Może jeszcze raz przeliczę obiad. Dla pewności. Wejdę do sklepu, najem się tabelkami kalorycznymi, popatrzę na bułeczki i na muesli. Trochę na czekoladę, poszukam magicznego jogurtu, którego wartość kaloryczna mnie zadowoli. Sprawdzę czy jest promocja na czekoladę. Z nadzieję zajrzę na półkę z warzywami i owocami, może znajdę coś dla siebie. Sałatka ma sos, inna jest z tuńczykiem, inna ma ser feta. Wszystko za dużo, nie pozwolę sobie na to. Obejdę sklep jeszcze raz, upewnię się jeszcze raz ile to wszystko ma kalorii, w końcu wezmę jabłko. Z nieobecną miną powiem pani kasjerce do widzenia, w myślach żegnając się z jedzeniem. Wyjdę, ugryzę jabłko, posmakuję je chwile na języku i wyrzucę ze smutkiem. Nie dziś, jutro sobie na nie pozwolę.
Kocham chodzić po sklepach spożywczych.

A tu czeka nauka matmy... Nie potrzebuję jej do niczego innego, prócz liczenia kalorii.

4 komentarze:

  1. Doskonale wiem co czujesz, również wchodze do sklepu, sprawdzam kalorycznosc i wychodze..
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  2. 37 kg.. naprawdę? To już nie jest odchudzanie, to jest zabijanie się. Potrzebujesz pomocy a nie wspierania Cię w odchudzaniu.. już jesteś wystarczająco chuda, a Twoje cele są niewiarygodnie niskie. Z taką wagą trafisz do szpitala i będą Cię zmuszać do jedzenia, nie doprowadzaj do tego.. proszę Cię, przestań...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy żaden produkt nie będzie zbyt mało kaloryczny. Znam Twój ból, godzinami chodzę po sklepach spożywczych kupując tylko paczkę chili...

    Trzymaj się lekko ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też cały czas mam w głowie piękne, wystające kości które są moim celem. U mnie również stało się obsesją sprawdzanie kalori na produktach. Powodzenia, trzymaj się chudo !

    http://lillianxoxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń