środa, 26 lutego 2014

26.02

Nie wiem czy ktoś to czyta... A głupio mi tak łazić po blogach i się reklamować, chociaż poznałabym kogoś, z kim mogłabym porozmawiać na te tematy i nie tylko.

Dzisiaj mój światopogląd zmienił się diametralnie w porównaniu do wczorajszego wpisu.
No może nie aż tak.
W sumie nie aż tak.

Dzisiaj zjadłam już pączka, jogurt z fitella i kanapkę, więc dramatycznie.
Nie dociera to do mnie, boli mnie głowa, słabo jak na głodówce.
Nawet nie mam wyrzutów za to co zjadłam, przynajmniej jeśli nie patrzę w lustro.

No i weszłam na wagę, bo jestem G Ł U P I A.

I ważę 46 kg. Czyli nic się nie zmieniło.
Głodówka- 46-7 kg
Napad - 47 kg
Umiarkowane jedzenie 46-7 kg.

CO JA MAM ROBIĆ, ŻEBY TA WAGA MI RUSZYŁA?
Już nie mam siły, pomocy...

1 komentarz:

  1. Ja ostatnio też miałam zastój wagi. To było okrutne! Przez jakieś dwa tygodnie waga wahała się od 54 do 55 kilogramów. Wreszcie po jakimś czasie zobaczyłam wymarzone 53 kg. No i teraz leci w dół.

    Jedyna rada ode mnie to po prostu czekać z cierpliwością.

    Będę odwiedzać Twojego bloga, fajnie się czyta!
    Trzymaj się <3

    PS. zazdroszczę BMI ;_;

    OdpowiedzUsuń